Po drodze w kierunku Duomo znalazłam kościół san Luca i Sant'Agata. Obydwa zamkięte.
Potem kilka ulic na lewo do ozdobionego pilastrami Palazzo Affaitati. Tu przychodzą wszyscy, których interesują skrzpce. Znajduje się w nim Museo Stradivariano. Różne modele skrzypiec, wzory na papierze, narzędzia, diagramy akustyczne z warsztatu Stradivariego, różne instrumenty, altówki, wiolonczele i gitary zawieszone w szklanych gablotach.
W tym samym budynku jest także Museo Civico. Zawiera zbiory sztuki cremońskiej i dziwaczne wytwory człowieka zgromadzone przez Ponzonego, założyciela tego muzeum.
Kilka kroków przed Duomo, za Teatro A. Ponchielli jest kościół San Pietro Po. Ten był otwarty. Są tu piękne freski, dobrze widoczne, ściany pokryte malowidłami i piękne misterne stiuki z XVI w. W refektarzu fresk Bernardina Gattiego - Rozmnożenie chleba. Było zbyt ciemno żeby zrobić fotografię.
Trudno przejść koło katedry i nie popatrzeć i nie zrobić zdjęcia. Dzień pogodny, sporo turystów i wycieczek a jakiś gość przesiadł na ławce, ogląda skrzype i nie zwraca uwagi na przechodniów.
Wiedziałam, że kościół San Sigismondo znajduje się za miastem ale nie wiedziałam że tak dalekooo,
żeby do niego dojść musiałam maszerować całą godzinę i doszłam prawie aż nad Po.
Z zewnątrz robi wrażenie zaniedbałego, stoi jakby na boku jakiegoś pola sportowego, gdzie akurat odbywały się zawody. Było sporo młodzieży, furgonetek, piłkarzy i osób z psami na spacerze.
Był otwarty, weszłam i stanęłam zaskoczona. Widziałam wiele, wiele kościołów we Włoszech ale żadko zdarza mi się oglądać coś tak pięknego. Całe ściany pokryte malowidłami i freskami.
Wzniesiony został w 1441r. przez Francesca i Biankę Sforców, dla upamiętnienia ich ślubu, Cremona stanowiła posag Bianki. Ten kościół to jeden z najlepszych przykładów manierystycznego wystroju wnętrz. Są tu freski Camilla Boccaccina Giulia Campiego i jego brata, Antonia.
Wszystkie freski i malowidła bez plam, zacieków, zadrapań, kolory żywe, świeże jakby artysta wczoraj skonczył swoje dzieło a ja dziś mogę je oglądać.
Kiedy wyszłam z kościoła i obejrzałm się, żeby popatrzeć jeszcze raz, odezwał się dzwon, zwoływał wiernych na popołudniowe nabożeństwo. W drodze powrotnej skusiło mnie jeszcze to sfotografować no bo przecież wiosna.