środa, 7 maja 2025

Zamek w Łańcucie.



   Na tej wycieczce pogoda była jak marzenie. Bezchmurne niebo, słońce i świeżość poranka, a my pędziliśmy  autobusem do pięknego zamku w Łańcucie. 
Wiedziałam o nim ale nigdy tam nie byłam. Lubię zwiedzać zamki i chętnie zostałabym tu  dłużej , bo zwiedziliśmy tylko kawałek parku, wozownie i parter w zamku. 
Zwiedzanie zaczęliśmy od spaceru po parku. Szliśmy wśród traw, kwitnących  kasztanów, ogromnych lip, platanów i jeziorka z kaczkami.




Idealne miejsce na spacer ocienioną alejką, pogawędkę pod wiekowym drzewem albo posiedzieć sobie na ławce i poczytać książkę o historii zamku. A ona bardzo ciekawa.



Łańcut to niewielkie miasto w dolinie Wisłoki, niedaleko Rzeszowa. Od wczesnego średniowiecza przyciągał kupców, bo leżał na szlaku handlowym wiodącym z zachodu Europy na wschód. 
Prawa miejskie otrzymał  z rąk króla Kazimierza Wielkiego w 1349 r.
Przez dwieście lat należał do rodziny rodu Pileckich. To oni zbudowali tu pierwszy zamek obronny, drewniany, aby bronić się przed najazdami Tatarów.


        Łańcut, podobnie jak inne siedziby magnackie zmieniał właścicieli.  Stanisław Stadnicki  stał się jego właścicielem za długi. Zwano go ,,diabłem łańcuckim,,. Był watażką, każda wojna była dla niego dobra. Służył Batoremu, Rudolfowi II, napadał i grabił okoliczne dwory doprowadzając swoją posiadłość do ruiny. Dopiero jego synowie wybudowali około roku 1610 r nową rezydencję  w kształcie podkowy ale była tak zadłużona, że została sprzedana Stanisławowi Lubomirskiemu. 


Nowy właściciel postanowił z zamku stworzyć dobrze ufortyfikowaną  twierdzę zdolną do obrony przed ekspansją turecką na Europę. Wtedy to powstał pałac-twierdza nie do zdobycia. Nie zdobyły jej wojska szwedzkie podczas potopu ani wojska Rakoczego z Siedmiogrodu.


Jeden z Lubomirskich, też Stanisław, ożenił się z Izabelą Czartoryską a posag wniesiony przez jego żonę spowodował, że Lubomirski stał się jednym z najbogatszych obywateli Królestwa, mógł więc przebudować i upiększyć zamek. 


Po rozbiorach Polski zamek znalazł się na terenie zaboru austriackiego. Lubomirscy bez oporów  poddali się władzy cesarzowej Marii Teresy, bo posiadali tytuł Książąt Świętego Przymierza Cesarstwa Rzymskiego. 






     Po śmierci Stanisława i Izabeli posiadłość odziedziczyli ich wnukowie. Łańcut przypadł Alfredowi Potockiemu. Ten, aby zabezpieczyć dobra przed podziałami ustanowił na nich ordynat, co gwarantowało, że cały majątek będzie zawsze dziedziczyć najstarszy syn ordynata.
Ordynacja funkcjonowała do 1939r. 



Czwartym i ostatnim ordynatem był Alfred Antoni Potocki. Przez małżeństwo był skoligacony ze wszystkimi dworami w Europie, a znajomości spowodowały, że ordynat nie był nękany przez okupantów podczas II wojny światowej. Natomiast, gdy zbliżała się Armia Czerwona spakował najcenniejsze przedmioty do 11 wagonów kolejowych i wywiózł do Szwajcarii, a zarządcę, którego zostawił w Łańcucie nowe władze wyrzuciły z zamku po kilku tygodniach.



Różne były plany nowej władzy odnośnie wykorzystania zamku. Były pomysły by utworzyć tu skansen, bursę, muzeum ruchów chłopskich. W części zamku znajdował się dom wypoczynkowy. 


W Łańcucie, tak jak w każdym majątku arystokracji były konie. Wszystkie pomieszczenia dla koni - stajnie, wozownie, ujeżdżalnie, - znajdują się poza obrębem dawnych umocnień obronnych. 



O dziejach i historii zamku w Łańcucie można jeszcze dużo opowiadać. O jego architekturze, zbiorach i ważnych osobistościach, którzy odwiedzili zamek. Kilkakrotnie odbywały się spotkania prezydentów na szczeblu państwowym, występowali sławni muzycy, wokaliści a także gwiazdy estrady i aktorzy sceny polskiej.





















1 komentarz:

  1. Alinko, cieszę się, że się odezwałaś! Piękne wspomnienie z wycieczki do Łańcuta, którym trudno się nie zachwycić bo to wspaniale utrzymany obiekt. Ja byłam tam chyba pod koniec lat 80-tych, też wyglądało to imponująco, ale od tamtej pory przybyło eksponatów i pokoi do zwiedzania. Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń