Wiedziałam o nim ale nigdy tam nie byłam. Lubię zwiedzać zamki i chętnie zostałabym tu dłużej , bo zwiedziliśmy tylko kawałek parku, wozownie i parter w zamku.
Zwiedzanie zaczęliśmy od spaceru po parku. Szliśmy wśród traw, kwitnących kasztanów, ogromnych lip, platanów i jeziorka z kaczkami.
Prawa miejskie otrzymał z rąk króla Kazimierza Wielkiego w 1349 r.
Przez dwieście lat należał do rodziny rodu Pileckich. To oni zbudowali tu pierwszy zamek obronny, drewniany, aby bronić się przed najazdami Tatarów.
Łańcut, podobnie jak inne siedziby magnackie zmieniał właścicieli. Stanisław Stadnicki stał się jego właścicielem za długi. Zwano go ,,diabłem łańcuckim,,. Był watażką, każda wojna była dla niego dobra. Służył Batoremu, Rudolfowi II, napadał i grabił okoliczne dwory doprowadzając swoją posiadłość do ruiny. Dopiero jego synowie wybudowali około roku 1610 r nową rezydencję w kształcie podkowy ale była tak zadłużona, że została sprzedana Stanisławowi Lubomirskiemu.
Jeden z Lubomirskich, też Stanisław, ożenił się z Izabelą Czartoryską a posag wniesiony przez jego żonę spowodował, że Lubomirski stał się jednym z najbogatszych obywateli Królestwa, mógł więc przebudować i upiększyć zamek.
Po rozbiorach Polski zamek znalazł się na terenie zaboru austriackiego. Lubomirscy bez oporów poddali się władzy cesarzowej Marii Teresy, bo posiadali tytuł Książąt Świętego Przymierza Cesarstwa Rzymskiego.
Po śmierci Stanisława i Izabeli posiadłość odziedziczyli ich wnukowie. Łańcut przypadł Alfredowi Potockiemu. Ten, aby zabezpieczyć dobra przed podziałami ustanowił na nich ordynat, co gwarantowało, że cały majątek będzie zawsze dziedziczyć najstarszy syn ordynata.
Ordynacja funkcjonowała do 1939r.
Czwartym i ostatnim ordynatem był Alfred Antoni Potocki. Przez małżeństwo był skoligacony ze wszystkimi dworami w Europie, a znajomości spowodowały, że ordynat nie był nękany przez okupantów podczas II wojny światowej. Natomiast, gdy zbliżała się Armia Czerwona spakował najcenniejsze przedmioty do 11 wagonów kolejowych i wywiózł do Szwajcarii, a zarządcę, którego zostawił w Łańcucie nowe władze wyrzuciły z zamku po kilku tygodniach.
W Łańcucie, tak jak w każdym majątku arystokracji były konie. Wszystkie pomieszczenia dla koni - stajnie, wozownie, ujeżdżalnie, - znajdują się poza obrębem dawnych umocnień obronnych.
O dziejach i historii zamku w Łańcucie można jeszcze dużo opowiadać. O jego architekturze, zbiorach i ważnych osobistościach, którzy odwiedzili zamek. Kilkakrotnie odbywały się spotkania prezydentów na szczeblu państwowym, występowali sławni muzycy, wokaliści a także gwiazdy estrady i aktorzy sceny polskiej.
Alinko, cieszę się, że się odezwałaś! Piękne wspomnienie z wycieczki do Łańcuta, którym trudno się nie zachwycić bo to wspaniale utrzymany obiekt. Ja byłam tam chyba pod koniec lat 80-tych, też wyglądało to imponująco, ale od tamtej pory przybyło eksponatów i pokoi do zwiedzania. Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń