W programie każdej wycieczki do Włoch organizowanej przez agencje turystyczne i biura podróży jest zwiedzanie Wenecji, które ogranicza się obejrzenia Piazza San Marko, Dzwonnicy, przepłynięcia Canal Grande, może jeszcze jakiego kościoła albo schodów. Od przewodnika słyszymy tyle informacji naraz, że niewiele z nich pozostaje nam w pamięci. Trzymamy się kurczowo mapy, trasy i czasu przeznaczonego na zwiedzanie miasta a potem jedziemy dalej. Podobnie jak inne wycieczki, z innych krajów jesteśmy w miejscach najbardziej uczęszczanych, zatłoczonych, dlatego te wrażenia z Wenecji są bardzo różne. Tłumy turystów są tu zawsze, podobnie jest na Duomo we Florencji, Watykanie czy Rzymie. Nie ma na to rady. Są to miejsca sławne i piękne, nie należy oczekiwać,że znajdziemy tu ciszę i spokój.
Wenecja to najdroższe miasto w Italii. Hotel kosztuje od 200 do 3500 euro ,dlatego tysiące turystów przyjeżdża tu na parę godzin, jeden dzień i nie mieszka. Za obiad w przeciętnej restauracji zapłacono mi 70 euro i wyszłam głodna, bo takie "ogromne" serwują porcje. Za wszystko trzeba drogo płacić, za obiad, za gondole, za upominki ze szkła z Murano. za koronki z Burano. Taki "przelotowy" pobyt na wyspie nie daje nam możliwości zaznać tego czarującego klimatu Wenecji, spokojnego błądzenia po ciasnych uliczkach, zadumania i rozmyślania nad tym jedynym i niepowtarzalnym miejscem, Zazwyczaj myślimy tu o historii, o przeszłości, cofamy się do
minionych stuleci.
A jaka jest dzisiejsza Wenecja i jak żyje się tu jej mieszkańcom?
Jak widać na mapie, miasto ma 6 sentieri, czyli dzielnic, których granice zostały określone w XII wieku. Dzielnice dzielą się na parafie - w całym mieście jest ich 30. Przejście z jednego końca miasta na drugi trwa tylko godzinę, ale aż do II wojny światowej większość Wenecjan nie opuszczała swojego najbliższego sąsiedztwa. Wszędzie było pełno małych sklepików i właściwie nie było potrzeby, żeby udawać się gdzieś dalej. Każda dzielnica miała swój dialekt i Wenecjanie rozpoznawali natychmiast, z której sentiere ktoś pochodzi, a przynależność do danej dzielnicy miała swoje znaczenie. Chociaż podział ten teraz zanika, nadal można usłyszeć, jak w Dorsoduro jakaś zdesperowana matka karci niesfone dziecko: "Przestań wrzeszczeć! Zachowujeszy się jakbyś był z Castello".
Warto wiedzieć, że Wenecja to nie tylko wyspy, które zwiedzamy, to także miasto Mestre. Ma ono 175 tyś mieszkańców i leży tuż po drugiej stronie, na stałym lądzie, od 1926 roku jest częścią zespołu miejskiego Wenecji. Wielu Wenecjan przeprowadziło się do Mestre, ale każdy, kogo tam spytamy, zawsze odpowie, że jest z "Wenecji". Dla miłośników sztuki i historii takie poczucie przynależności nie ma żadnego znaczenia, ale jest czynnikiem decydującym o przyszłości miasta, ponieważ obie części zespołu miejskiego walczą o fundusze i uwagę Ratusza, który mieści się nad Canal Grande. Mieszkańców Mestre mało obchodzi sprawa pogłębiania kanałów, za to wyspiarze nie przejmują się zanieczyszczeniem powietrza w Mestre.
Cały świat zastanawia się czy Wenecja tonie. W rzeczywistości miasto powoli się wyludnia i opuszczają je setki osób rocznie. Obecnie liczba mieszkańców wynosi ok. 65 tyś., podczas gdy 30 lat temu mieszkało tu 138 tyś. ludzi. Przyczyn jest wiele: wysokie koszty utrzymania, mieszkania i prowadzenia przedsiębiorstw oraz trudności ze znalezieniem pracy. W mieście są ograniczenia,które dotykają przede wszystkim ludzi młodych - nie można swobodnie korzystać z samochodów i nocnego życia, klimatyzacji i wind. Jak na ironię, ostatnie sprawdzania dowodzą, że średni wiek mieszkańców Wenecji jest wyższy niż we wszystkich innych włoskich miastach, a przecież życie tutaj wymaga wysiłku fizycznego.
Po Rzymie jest to najczęściej odwiedzane przez turystów miasto. Przyjeżdża tu około 15 milionów osób rocznie a liczba ta ciągle rośnie. Nie ma wątpliwości, że turystyka jest fundamentem gospodarki miasta. Lotnisko Marco Polo zajmuje we Włoszech trzecie miejsce w natężeniu ruchu pasażerskiego. Co tydzień odprawia się tu i przyjmuje prawie tysiąc samolotów. Dużo europejskich stolic leży w odległości zaledwie 1,5 godz. lotu dlatego wiele osób przyjeżdża tu po prostu na dłuższe weekendy. Taki ruch turystyczny powoduje wiele logistycznych i estetycznych problemów, które znaczniej mocniej naruszają kruchą strukturę miasta niż słynne nieregularne wysokie przypływy.
Jeszcze w ostatnich 40 latach XX wieku Wenecja była aktywna gospodarczo i miała dobrze rozwinięty przemysł. Molino Stucky, fabryka makaronu na wyspie Giudecca, była doskonale prosperującym przedsiębiorstwem. Działał Arsenale, czynne były fabryki papierosów, przędzy bawełnianej, fajerwerków, wytwórnie pianin, zegarków, browar. Pracowały rzeźnie a nawet mleczarnie. Wystarczy poczytać nazwy ulic nieco dalej od zabytkowego centrum, by odkryć, że prowadzono tu wszechstronną działalność gospodarczą - były tkalnie wełny, farbiarnie (tajemnica weneckiej purpury była pilnie strzeżona), piekarnie, handel korzeniami, mennica, wytwórnie klamer, świec, kabin dla gondoli i wioseł. W XVIII wieku istniało tu ponad 70 warsztatów produkujących skórę zdobioną złotem - ten bardzo poszukiwany luksusowy wyrób stosowany był do oprawy książek, krycia krzeseł, a nawet pałacowych ścian.
W aptekach specjalizowano się w wyrobie therica, leku na wszystkie dolegliwości, który stosowano w całej Europie, a za szczególnie cenny uchodził właśnie wenecki.
Obecnie trudno znaleźć przedsiębiorstwo, którego działalność nie miałaby związku z turystyką.
Wenecja ma dwie uczelnie wyższe, Universita Ca' Foscari di Venezia i Wyższą Szkołę Architektury, w których kształci się ponad 20 tyś. studentów. W mieście, które wieczorami nie ma do zaoferowania zbyt wielu rozrywek, działa mała, ale bardzo ożywiona scena młodzieżowa. Są tu dwa więzienia: jedno dla kobiet na wyspie Giudecca, a drugie w pobliżu Piazzale Roma, to bardzo stare i zatłoczone więzienie dla niebezpiecznych przestępców. Nękane kłopotami huty szkła na wyspie Murano utrzymują się głównie z nieefektownego szkła przemysłowego, a nie ze sprzedaży turystom naszyjników czy kompletów kieliszków.
Renesans przeżywa wenecki port. Ogólny rozwój transportu - powietrznego, kolejowego i samochodowego - wpłynął w pewnej mierze na wszystkie porty, ale Wenecja musiała poczynić wiele starań by zwiększyć ruch, tym bardziej, że jest on narażony na wiele problemów, np: w czasie niedawnej wojny na Bałkanach i później podczas konfliktu w Kosowie armatorzy niechętnie wysyłali statki do zagrożonej strefy. Mimo wszystko starania odniosły skutek i obecnie wenecki port zajmuje piąte miejsce wśród wszystkich portów włoskich, a drugie (po Trieście) wśród portów nad Adriatykiem.
Wenecja jest nadal ośrodkiem administracyjnym weneckiego zespołu miejskiego, dlatego miasto jest siedzibą władz miejskich i jego agend oraz sądów i policji, a także różnych instytucji administracyjnych dla całego regionu Veneto - Wenecji Euganejskiej. Jak w każdym dużym mieście, w Wenecji mieszka wielu prawników,lekarzy, informatyków, dentystów i wielu innych specjalistów, jednak prawie wszystkie większe przedsiębiorstwa, zarówno państwowe jak i prywatne, wyniosły się z centrum miasta do obszerniejszych, nowocześniejszych i tańszych siedzib na stałym lądzie.
W mieście pozostali przede wszystkim prywatni przedsiębiorcy prowadzący hotele, restauracje i sklepy a także niezależni artyści, którzy zajmują się głównie nie kończącymi się problemami z wydatkami na lokale remonty, gaz i energię elektryczną oraz podatkami, które mogą dochodzić aż trudnej do zniesienia stawki 60% dochodu brutto.
Jest to trochę zaskakujące, ale największe dochody Wenecja uzyskuje z kasyna - ok. 5 mln euro. Drugie kasyno, otwarte w Ca'Noghera na stałym lądzie, niedaleko weneckiego lotniska,może przejąć dużą część graczy i odpowiednio dużo dochodów.
Miasto zbudowali ludzie, którzy posługiwali się łodziami wiosłowymi - niemal wszystkie pałace i kościoły pochodzą z czsów, kiedy jedyną siłą napędową łodzi były ludzkie ręce poruszające wiosła, Piasek, cegły,marmur i drewniane belki - wszystkie materiały budowlane przetransportowano tu łodziami wiosłowymi. Przypływy nastawały o cofały się, ale otaczające miasto wody nie stanowiły dla niego żadnego zagrożenia. Dziś oprócz gondolierów, zawodowych uczestników regat oraz sporej, ale malejącej grupy sportowców i tradycjonalistów, nikt nie wiosłuje. Od lat 60 XX w. na wodzie stopniowo zaczęły dominować silniki - napędzają motorówki, którymi rodziny wybierają się na przejażdżkę w letnie niedzielne popołudnia, barki, taksówki wodne, statki pasażerskie, statki komunikacji miejskiej -vaporetto i motoscafo - oraz inne, Chociaż wprowadzono ograniczenia szybkości, zakazu na ogół nikt nie przestrzega, a powstające fale stały się największym, a może nawet jedynym rzeczywistym zagrożeniem dla miasta.
Budynki nad kanałami są w mniejszym lub większym stopniu uszkodzone, niektóre mają w fundamentach rozległe dziury. Po oby stronach kanału Giudecca powstały duże pęknięcia miedzy domami, a obmurowanie całego nadbrzeżnego chodnika kruszy się od spodu i jest wypłukiwane przez nieustannie uderzające fale. Przeciwdziałając tym zagrożeniom zainstalowano koferdamy - rodzaj grodzi - które przejmą główne uderzenie fal i ochronią budowle przed dalszym zniszczeniem, potem rozpoczęto przebudowę nabrzeży. Mimo tych wszystkich zabezpieczeń wydaje się, ze dopóki nasilenie zmotoryzowanej żeglugi nie zostanie odpowiednio uregulowane albo zlikwidowane żadne prace zabezpieczające i chroniące nie uratują Wenecji.
Fantastycznie uchwycona "codzienność"
OdpowiedzUsuń