poniedziałek, 19 maja 2014

Karnawał w Wenecji.

Gdyby tak policzyć wszystkie karnawały we Włoszech to można doliczyć się około 300. Jak Italia długa i szeroka, każdy region albo miasto większe czy mniejsze mają tradycyjnie swój karnawał. Karnawały też są różne. W moim mieście nie ma wielkiego szaleństwa, jest to przede wszystkim zabawa i uciecha dla dzieci. W ostatnią sobotę i niedzielę przed środą popielcową chodzą po ulicach grupki dzieci przebranych za rycerzy, arlekinów i koty. Niektórzy mają piękne stroje a inni przypinają sobie tylko uszy i malują wąsy. W niedzielę po południu, przy hałaśliwej muzyce, główną ulicą miasta przejeżdża kilka dziwacznych pojazdów: dyliżansów, bryczek i wagonów, oklaskiwanych i pozdrawianych przez dzieci i mieszkańców miasta. Poza tym nic ciekawego w mieście się nie dzieje. Ale w innych miastach np: Striano, Monfredonia czy Viareggio imprezy i parady karnawałowe są słynne i ogromne, jednak najważniejszy i najpiękniejszy jest zawsze karnawał w Wenecji.


Carnevale di Venezia trwa 10 dni przed Wielkim Postem i kończy się w tłusty czwartek przed Popielcem balem maskowym dla ludzi z pierwszych stron gazet i tańcami na placu św. Marka dla plebsu. Jest wspierany przez władze miasta, które organizują różne widowiska, przedstawienia, wystawy i konkurs na najpiękniejszą maskę. Carnevale to niekończąca się parada, podczas której w ciągu dnia ludzie zakładają piękne przebrania i idą na plac, żeby się sfotografować. Można tu zobaczyć pana, który założył białą maskę, czarną pelerynę, trójgraniasty kapelusz i idzie do kiosku po gazetę. Ci co wydali 2 lub 3 tysiące euro na piękny strój i chcą się w nim pokazać, siedzą wieczorem w kawiarni Florian. W całej Wenecji panuje atmosfera radości i świętowania.


Dzisiejszy Carnevale utracił właściwą mu dawniej świetność i koloryt, od czasu, gdy jego świętowania zakazał Napoleon - obawiając siły i buntu Wenecjan, ukrytych za maskami, która mogła doprowadzić do rewolty. Na pomysł wskrzeszenia karnawału wpadli młodzi wenecjanie zafascynowani kulturą i teatrem. Wenecki karnawał jest bardzo inny i bardzo się różni od świętowanych gdzie indziej np: Rio de Janeiro. Zimowy pejzaż miasta, o łagodnym kolorycie, jest pięknym, romantycznym tłem zabaw. Nie towarzyszy im głośna muzyka, nie ma nagich ciał i nie panuje tu, jak gdzie indziej dzika, nieokiełzana wesołość. Ten karnawał na lagunie to przede wszystkim zabawa dla turystów i niewiele ma wspólnego z karnawałem, jaki znamy z XVIII w. Tylko maski nadal wykonuje się według starych wzorów.


A jaki był kiedyś?
Liczni przyjezdni odwiedzający Wenecję w XVIII w. odnosili wrażenie, ze karnawał trwa tu cały rok. W rzeczywistości odbywał się od 26 grudnia do środy popielcowej, jednakże barwne kostiumy i zabawa w maski, pozwalająca zachować anonimowość, w XVIII w. były nierozłączną częścią codziennego życia Wenecji. Maska, głównie bauta, w rozumieniu weneckim nie były przebraniem, lecz noszono je prawie stale. Bauta - to czarny szal okrywający włosy, uszy i szyję: do tego zakładano trójgraniasty kapelusz i maskę, zazwyczaj białą, która przykrywała górną część twarzy, ubiór uzupełniała długa czarna peleryna - tabarro. Taki strój mogli nosić mężczyźni i kobiety, biedni i bogaci, a z okazji ważnych uroczystości, np: obejmowania urzędu przez dożę czy przyjęcia ważnych zagranicznych gości, ich noszenie było nawet obowiązkowe.


Wenecka moda ubierania masek niosła liczne dogodności i swobody, które przyjeżdżającym na lagunę musiały wydawać się prawie rajskie. W innych miastach europejskich już po samym ubiorze rozpoznawano stan społeczny noszącego, w Wenecji maska zacierała te nierówności i także różnice między płciami. Zwykły mieszczanin w przebraniu z kosztownych tkanin mógł zatem poczuć się szlachcicem, a powszechnie znany arystokrata przez nikogo nierozpoznany, tracić majątek w licznych kasynach. Kobiety miały możliwość swobodnego poruszania się po mieście, a pod długim płaszczem być może nawet w spodniach. Także dla miłości, która w kulturze rokoka odgrywała ważną rolę, otworzyły się możliwości bez kostiumów nie do pomyślenia: za zasłoną maski można było pokazać się publicznie nawet podczas schadzki. Choć Wenecjanie zwykli nosić maski cały rok, jednak dopiero w karnawale można było ocenić wspaniałość i różnorodność tradycyjnych kostiumów. Pierwsza wzmianka o takich przebraniach pochodzi już z 1268 roku.


Karnawału w dawnej Republice nie świętowano cicho, przeciwnie - charakteryzowała go hałaśliwa radość i spontaniczna wesołość. Na ulicach i placach można było wówczas spotkać mężczyzn przebranych za dzikusów, okrytych skórami czy liśćmi, którym szaleńczym pląsom towarzyszyły nieprzyzwoite piosenki, lub w ubiorach kobiecych nagabujących przechodniów, niemowlęta  przechadzające się grupkami i rozprawiające dziecinnym językiem o polityce czy aktualnych skandalach. Byli nattacini, odziani w fartuchy, którzy jajkami napełnionymi wodą różaną i innymi pachnidłami obrzucali piękne dziewczyny, a zepsutymi - nielubianych Wenecjan. Noszono też często maski, które były wizerunkami postaci z komedii dell'arte, oraz kostiumy karykaturujące grupy zawodowe albo narodowości np: sztywnego Anglika, gadatliwych mieszkanek Burano, obłąkanego chorego czy budzącego przerażenie lekarza zadżumionych.


W określonych dniach , np: 26 grudnia - w pierwszy dzień karnawału, wszyscy przebierańcy spotykali się na placu św. Marka. Bogaci wyjmowali ze schowków i skrzyń najkosztowniejsze stroje i klejnoty, w tym dniu bowiem nie obowiązywał zakaz okazywania publicznie zbytniego luksusu. Przechadzano się placu, radując oczy pysznymi, barwnymi kostiumami innych i wystawiając na pokaz własne przebranie. Innym punktem kulminacyjnym weneckiego karnawału było święto Giovani Grasso - tłustego czwartku. Przedstawiciele cechu kowali zarzynali na rozkaz doży byki a mięso rozdzielano pomiędzy biednych, Signorię oraz więźniów. Co roku rozciągano tam również specjalne konstrukcje linowe, za pomocą których odważny pracownik Arsenału, narażając się na niemałe niebezpieczeństwo, przekazywał doży stojącemu na balkonie bukiet kwiatów. Zawodnicy wystawiani przez dwie zwaśnione dzielnice konkurowali ze sobą budując żywe piramidy. Ich tworzenie wymagało wielkiej odwagi, siły i zręczności. 


Pod koniec dnia obydwie zwaśnione grupy występowały w tańcu mauretańskim, który wyobrażał walkę stoczoną między Maurami i chrześcijanami - widowisko kończyło się pokazem fajerwerków.
W tej atmosferze beztroskiej zabawy wszelkie różnice społeczne zdawały się zanikać. W całym mieście bawili się pospołu biedni i bogaci, rząd przemyślnie wykorzystywał karnawałowe szaleństwo, czyniąc z niego wentyl dla społecznego niezadowolenia: ogłaszano bowiem, że ci, którzy noszą maski, nie mają ponad sobą żadnej władzy.


Mieszkałam we Włoszech wiele lat i korzystałam z każdej okazji żeby pojechać do Wenecji w okresie karnawału. Najpierw były to wyjazdy organizowane przez agencję turystyczną a potem jeździłam sama, bo chętnych rodaków na takie wyjazdy nigdy nie było.
Bardzo lubiłam tą radosną, świąteczną atmosferę na uliczkach Wenecji. Spacerując tu czy tam zawsze spotykałam osoby w pięknych przebraniach, wielkich kapeluszach, czarnych pelerynach, które przechodziły otoczone tłumem fotografów, turystów i dziennikarzy z kamerami na ramieniu z całego świata. Obejrzałam także piękne barokowe tańce na Placu św. Marka. 
Program karnawału jest bardzo bogaty i ciekawy, każdy może sobie wybrać coś co go interesuje ale  trzeba zatrzymać się w Wenecji na dłużej. Ja byłam zawsze tylko przez kilka południowych godzin ale i tak zawsze byłam zadowolona.
Jedynym minusem są niesamowite tłumy, po ulicach chodzi się jak w procesji, wszędzie tłok. Jeśli ktoś wybiera się na Carnevale di Venezia powinien być na to przygotowany.